Ostatni przeciągły jęk: „Mój skarb”-dobiegł z otchłani. Golum zniknął.
Sam i Frodo stali nieruchomo zapatrzeni w siebie . Spodziewali się innego uczucia po zniszczeniu pierścienia. Lecz tak naprawdę nic się nie zmieniło, dalej byli w beznadziejnym położeniu, w samym sercu Mordoru. Albowiem zniszczenie pierścienia nie dało takich rezultatów jakich spodziewał się Gandalf . Sauron przetrwał i wytoczył przeciw Gondorowi najcięższe działa . W bitwie pod Czarną Bramą dalej giną ludzie ,są w beznadziejnej sytuacji. Stracili już dawno nadzieje , a hordy orków napierają na nich teraz ze wszystkich stron. Aż tu nagle ,jakby z nieba, spadają orły i zaczynają przerzedzać armię wroga . W tym momencie Gandalf zrozumiał że jest to znak i ostania szansa na ratunek. Natychmiast kazał uciekać swoim przyjaciołom, którzy w tym momencie chwytali się orłów i odlatywali w stronę słońca. Sam wziął hobbita pod pachę i chwytając się nadlatującego orła odleciał do Gondoru.
Frodo przed Samem wyszedł na stok Orodruiny i zemdlał z wysiłku.
Obudził się w wygodnym łóżku ,pod kołdrą, w rozświetlonej komnacie .
Znajdował się w Minas Tirith.
Frodo dostrzegł Gandalfa siedzącego obok niego ,palącego fajkowe ziele.
Wyglądał na bardzo zmęczonego i zmartwionego.
Hobbit nie wiedział co stało się u wrót Mordoru.
W końcu odzyskując świadomość przemówił:
-Co się stało?-zapytał wyraźnie zdziwiony-Ostatnie co pamiętam to widok na Mordor który widziałem po wyjściu z jaskini.
-To ty mi powiedz co się stało mój drogi Frodo.
Czy nie zniszczyłeś pierścienia?-zapytał Gandalf
-Ależ zniszczyłem Gandalfie , omal nie przypłaciłem tego życiem.
-Zatem czemu nic się nie zmieniło,Sauron zamiast słabnąć osłabił tylko, już osłabione nasze wojsko.
Lada dzień może przysłać armie będącą w stanie zrównać Gondor z ziemią.-powiedział Gandalf, a ton którym się posługiwał wydawał się przepełniony grozą.
-Być może to nie był jedyny pierścień.-odrzekł Frodo.
-Zatem gdzie on jest?-zapytał Gandalf-dalej jest naszą jedyną nadzieją,tylko czy można mówić o nadziei wobec takiej sytuacji.
Całe Śródziemie pogrąży się w mroku jeśli czegoś nie zrobimy.
Tylko czy jest sens cokolwiek robić skoro znikła nadzieja.
-Drogi Gandalfie „my decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano”.
Czy to nie twoje słowa?
Zawsze jest nadzieja , trzeba tylko umieć ją dostrzec-skończył Frodo,choć sam nie wiedział jak te słowa nasunęły mu się na język.
-W tym rzecz, że ja nie potrafię dostrzec tej nadziei.-odpowiedział czarodziej.
-Aż tak źle wygląda sytuacja?-zapytał Frodo.
-Sauron tylko czeka na odpowiedni moment by wbić nóż w nasze serce.
O tak,źle wygląda nasza sytuacja.
Wtedy do komnaty wpadł jeden z Gondorczyków i poprosił Gandalfa by z nim poszedł. Powiedział że Sauron przysłał swego reprezentanta i chce rozmawiać o przyszłości.
Zebrali się więc najważniejsi dowódcy na czele z Aragornem i poszli do Wielkiej sali.
Przy stole siedzieli:Gandalf, Legolas- przedstawiciel rasy elfów, Gimli-przedstawiciel krasnoludów,Faramir,Eomer oraz Aragorn jako władcy królestw ludzi.
Przybył także Elrond z Galdrielą, którzy byli członkami Białej Rady.
Były jeszcze dwie osoby, bardzo tajemnicze, których imion nikt nigdy nie poznał:przedstawiciel Saurona, oraz przedstawiciel Haradrimów.
Pierwszy przemówił wysłannik Saurona:
-Jestem tu tylko i wyłącznie z dobrej woli mojego pana.
Już tylko na nią możecie liczyć w dalszych negocjacjach.
Mój pan wie co zamierzaliście zrobić i co w końcu zrobiliście.
On sam to zaplanował,wpierw znalazł pierścień podobny do jedynego a dalej pokierował obrotem spraw tak aby było po jego myśli. To on utorował drogę Hobbitom i doprowadził Aragorna wprost do Gondoru.
Głupi czarodzieju naprawdę myślałeś że Hobbit jest w stanie wejść niezauważony do Mordoru.
Byliście naiwni i ślepi na nasze poczynania, dlatego to wszystko się stało.
Zostawiając jednak tę sprawę, mój pan był wyraźnie zaskoczony tym, że wysłałeś swoją armie na pewną śmierć pod Czarną Bramę.
Jest ci za to niezmiernie wdzięczny, ponieważ dzięki tobie szybciej możemy przysiąść do rozmów-skończył.
Cała sala nie kryła zaskoczenia, ale przede wszystkim złości w stosunku do siebie , ponieważ pozwolili by Sauron nimi manipulował i wykorzystał do własnych celów. Gandalf zrozumiał jak wielki błąd popełnił i dotarło do niego to że od początku był kierowany przez Nieprzyjaciela.
-Mój pan chce abyście zrzekli się wszystkich ziem na wschód od Anduiny a także ziem należących do Gondoru.
Jest to jedyne wyjście by zapobiec wojnie do której nie chcemy dopuścić-skończył.
Wtedy Faramir wstał i w złości zabrał głos:
-Jeżeli sądzisz, że oddamy ci ziemie należące od pokoleń do naszych przodków bez walki, to się mylisz.
Będziemy ich bronić dopóki śmierć nie dotknie ostatniego z Gondorczyków.-gdy to powiedział, Gandalf siedzący obok wstał i gestem uspokoił młodego księcia i kazał mu usiąść.
Sam wszak zabrał głos:
-Zgadzamy się na pierwszą część propozycji lecz przy drugiej będziemy negocjować. Wtedy Faramir omal nie wybuchnął ze złości lecz Gandalf go powstrzymał. Podobnie miała się rzecz z Aragornem lecz sam się uspokoił gdy zrozumiał że nie mają innego wyjścia.
Zatem-ciągnął dalej Gandalf- zrzekniemy się ziem Gondoru lecz pozostawimy je jako ziemie niczyje. Nikt w tym również wy nie będziecie mogli przekroczyć ich granic.
Czy przystajesz na takie rozwiązanie?-spytał kończąc Gandalf.
Dwaj nieznajomi wstali i wychodząc jeden z nich mruknął :
-Obyście dotrzymali słowa.
Tak skończyła się narada w której uczestniczyli wszyscy zainteresowani dalszym losem śródziemia, a na której głos zabrały tylko trzy osoby.
Gdy tylko wyszli, Aragorn i Faramir niemal skoczyli do gardła Gandalfowi za to co powiedział.
-Jak możesz rozporządzać ziemiami nie należącymi do ciebie- rzekł Aragorn.
-I czemu tylko ty zabrałeś głos w tej naradzie, czyż od teraz jesteś ważniejszy od władców królestw- dodał Faramir.
-Ten stwór zwracał się do ciebie jakbyś był władcą całego śródziemia I tylko ty miał głos w tej sprawie. Możesz się jakoś wytłumaczyć?-skończył Faramir, wyraźnie zdenerwowany.
Wreszcie Gandalf wstał nie mogąc już słuchać tych bredni, a cała sala pociemniała.
Postać czarodzieja również się zmieniła, był teraz mroczniejszy niż przedtem.
W końcu przemówił, a zrobił to w sposób bardzo groźny:
-Ty Faramirze zabrałeś głos I gdybym ci nie przerwał nic dobrego by z tego nie wynikło. Nie mamy wyboru musimy tak postąpić.
-Co się tyczy ciebie Aragornie to jesteś królem nieistniejącego państwa, więc myślę że nie masz prawa głosu w tej sprawie.
Oczywiście możemy próbować bronić Gondoru lecz wszyscy w tym wypadku zginiemy. Jedynym wyjściem jest ucieczka dzięki której zyskamy bardzo cenny czas. Co o tym sądzisz Elrondzie?-spytał Gandalf.
-Widzę że podjąłeś decyzję w sprawach które cie nie dotyczą I choć są to słuszne decyzje, to nie ty powinieneś je podejmować.-podsumował elf
-Ucieczka, a co potem?Co zamierzasz uczynić?-dokończył Elrond.
-Zamierzam przygotować do wojny całe śródziemie.
-Jak chcesz to zrobić?Oddając wrogowi nasze fortece?-spytał zdenerwowany Faramir.
Gandalf spojrzał na niego z pogardą I rzekł:
-Na początku trzeba wyludnić cały Gondor I zapewnić ludziom domy oraz pożywienie. Tu proszę cie Eomerze władco Rohanu o pomoc. Mam nadzieje że nie odwrócisz się od Gondoru u schyłku jego potęgi.
-W takiej sytuacji oczywiście pomożemy-odparł Eomer
-Będziesz musiał wzmocnić Wschodnią Bruzdę lecz nie nastawiaj się na jej obronę. Najważniejsze będą fortece umieszczone na zachodzie twego kraju.
Mówię tu o Helmowym Jarze czy Isengardzie, a także o Dunharrow.
Oczywiście wojska Gondoru będą do twojej dyspozycji.
-Zajmę się tym niezwłocznie-odpowiedział władca Rohanu.
-Ja sam pojadę do Fangornu I postaram się przekonać Drzewca by Entowie stawili się do wojny. Jeśli Fangorn będzie z nami, zabezpieczona będzie Zachodnia Bruzda, żaden ork się tam nawet nie zbliży.
-Ty zaś Legolasie jak najprędzej wyruszysz do Mrocznej Puszczy I przekonasz króla Thrandulia by odbudował starą twierdzę Dol Guldur I zajął tamte tereny.
Jeśli elfy opanują Mroczną Puszczę to orkowie będą musieli iść wiele mil na północ, lub wprost w naszą pułapkę.
-Wątpię żeby elfy z Mrocznej Puszczy pomogły, ale jeśli taka jest twoja wola spełnię to zadanie.
-Jak będziesz wracał wstąp proszę do Beorna I opowiedz mu o tej całej sytuacji, on będzie wiedział co ma robić-powiedziawszy to spojrzał na Galadriele I powiedział:-Ty zaś Galdrielo wracaj do Lorien I ostrzeż swoich braci I poproś o wsparcie naszych działań.
Na to odparła mu władczyni Lorien:
-Mitrandirze masz śmiałe plany, lecz nie zapominaj w jakiej roli zostałeś przysłany do Śródziemia-odpowiedziała tajemniczo I wyszła z sali.
-Gimli synu Gloina będziesz miał zadanie bardzo trudne ,ponieważ musisz odwiedzić swoich krewnych w Górach Żelaznych a także w Ereborze I namówić ich do przeprowadzki do ich dawnego królestwa Morii. Polepszyli by oni znacznie naszą sytuacje w Górach Mglistych.
-O tak, krasnoludowie jak nikt inny przydadzą się w naszych planach wojennych-odpowiedział z uśmiechem I dumą krasnolud.
-Ty mój drogi Elrondzie umocnisz I rozbudujesz Imladris, a także zbierzesz największą możliwą armie elfów. Będziesz musiał zrobić także ogromne zapasy zarówno pożywienia jak I oręża.
-Wielu z nas odpłynęło na zawsze do Valinoru, wielu zrobi to wkrótce.
Nie spodziewałbym się wielkiego odwetu ze strony elfów. Zrobię jednak co w mojej mocy-podsumował Elrond, który wydawał się najbardziej przejęty dalszymi losami.
-I w końcu wy władcy Gondoru,i na was przyszła kolej.
Wy wybudujecie wieże I obstawicie je strażnikami w całych Górach Mglistych.
Nie będzie ich widać z daleka co da nam przewagę. Nikt nie może się tamtędy prześlizgnąć bez naszej wiedzy, zrozumiano?-spytał czarodziej.
-To zajmie tygodnie, a nawet miesiące-odpowiedział Aragorn.
-Owszem tak będzie, lecz mamy czas który jest naszą jedyną nadzieją.
Jeżeli orkowie nie będą w stanie przejść szlakami przez góry, będą musieli wybrać drogę przez Zachodnią Bruzdę która jest przez nas pilnie strzeżona.
-Skąd pewność że Nieprzyjaciel spróbuje się przedostać za góry-spytał Aragorn.
-Sauron doskonale wie że zdobycie Gondoru I Rohanu nic mu nie da.
Nasze główne siły I tak będą w Imladris, a nasza tajna broń I ostatnia nadzieja na zachód od Rivendel. Nie będę o tym teraz mówić, bo sam nie jestem jej pewny, jednak w istocie jest to nasza ostatnia nadzieja.
Jedziecie teraz wszyscy I spełnijcie wyznaczone wam zadania.
Od każdego z was zależy przyszłość Śródziemia.-skończył Gandalf.
I tak każdy wyruszył w swoją stronę, z nadzieją że uda im się spełnić obietnice.
Tylko Gandalf jeszcze został w Minas Tirith by się pożegnać z Frodem I Samem, oraz żeby wyznaczyć im tajne zadanie.
Wszedł więc do komnaty w której wciąż leżeli I pokrótce opowiedział im o sytuacji w jakiej się znależli. Kończąc powiedział:
-Wyruszcie jak tylko wrócą wam siły, a gdy będziecie w domu rozpowiadajcie wszystkim o tych zdarzeniach które miały miejsce. Spróbujcie zaciągnąć jak największą ilość Hobbitów do wojska I zaprowadźcie ich do Rivendel, a tam już się nimi zajmie Elrond. Mam do was jeszcze jedną ważniejszą prośbę .
Gdy będziecie wracać wstąpcie do Toma Bombadila I opowiedzcie mu o wszystkim, oraz poproście aby wstąpił do mnie do Isengardu, bo musimy porozmawiać o rzeczach naprawdę istotnych.
-Oczywiście zrobimy tak jak mówisz, zresztą I tak zamierzałem go odwiedzić.
Ale widzę Gandalfie że nadzieja zagościła w twoim sercu, czyżbyś dostrzegł światełko w tunelu?-odparł Frodo.
-O tak mój drogi hobbicie I mogę powiedzieć że to twoja zasługa.
Teraz żegnajcie I obyśmy się jeszcze spotkali.
Do wiedzenia,Do rychłego zobaczenia-odpowiedział Gandalf I wyszedł.
Gandalf po wyjeździe z Minas Tirith udał się wprost do Fangornu, gdzie miał się spotkać z Drzewcem. W kilka tygodni później do tego spotkania doszło I wynikło z niego wiele dobrego. Na początku Drzewiec obiecał że, entowie od tej chwili będą największymi wrogami orków, a także że, cały las przesunie się o kilka mil na południe, w stronę Isengardu. Zmniejszy to obszar przez który orkowie będą mogli bezpiecznie przejść. Po wyjeździe z Fangornu udał się do Isengardu, gdzie w Orthanku umieścił swoją siedzibe. Kazał umocnić mury wokół kręgu oraz odbudować bramy. Od tej chwili stamtąd śledził dalsze losy I tam obmyślał strategie, dzięki której powstrzymałby Saurona. Niestety niewiele mógł zrobić I zaplanować, ponieważ nie dostał żadnych wieści od osób którym wyznaczył zadania. Mijały miesiące a wieści jak nie było tak nie ma. Czarodziej tracił cierpliwość I coraz częściej obawiał się najgorszego-tego że, Sauron dowiedział się o ich planach I wszystkiemu zapobiegł. Tak się jednak nie stało.
W tym czasie Faramir z Aragornem wzięli się ostro do pracy. Wybudowali kilkanaście wież przy pomocy ludzi zamieszkujących te tereny. Wypędzili resztki goblinów z pieczar oraz wytyczyli wiele szlaków. Strażnicy pilnowali przejść w dzień I w nocy tak , aby nikt się nie prześlizgnął. Największe wieże stanęły na każdym ze szczytów: Methedras, Caradhras I Celebdil. Najpotężniejsza znajdowała się na pierwszym I zarazem najwyższym szczycie. Tam swoją siedzibę mieli niedoszli władcy Gondoru.
Hobbici na czele z Frodem musieli się wiele napracować by przywrócić porządek w Shire I udało Im się to po wielu wysiłkach (jak zapewne wiecie,bo jest to opisane w innej książce).Jednak jeszcze przed powrotem do domu spełnili zadanie którym było odwiedzenie Toma Bombadila. Nie było łatwo znaleźć jego dom, lecz po kilku dniach poszukiwań wreszcie odnaleźli się w Starym Lesie I trafili na miejsce. Przekazali wiadomość od Gandalfa I ruszyli dalej.
Eomer tak jak obiecał zapewnił dach nad głową, oraz pożywienie Gondorczykom, a wielu zapewnił pracę. Znacząco wzmocnił Zachodnią Bruzdę. Umocnił Edoras, zbudował kilka wałów obronnych, a przede wszystkim przeniósł stolice do Helmowego Jaru, gdzie znacząco rozbudował Rogaty Gród. Między innymi wybudował tylne wyjście dzięki któremu mieszkańcy nie czuli się jak w pułapce. Wzmocnił też tereny górzyste na czele z Dunharrow. Przy pomocy górskiego plemienia zbudował mnóstwo zasadzek czekających na orków.
W pierwszą rocznicę zniszczenia pierścienia, jak grom z jasnego nieba zaczęły napływać wieści do Gandalfa. Najpierw Aragorn przedstawił swoje postępy,kilka godzin później przyszło poselstwo od Froda, następnie od Eomera. Po tych wieściach przyszedł list od Elronda. Pisał w nim ,że rozbudowa Rivendel dobiega końca, duże oddziały elfów stawiły się na wezwanie, wielu hobbitów przybyło z Shire. Pisał że, będą oni szkoleni I za niedługo zostaną wysłani do Gondoru I dalej na wschód w rolach zwiadowców. Przewodniczyć im będą Peregrin Tuk I Meriadok Brandybuck, ponieważ dobrze znają te tereny.
Takie były nowiny w dolinie Imladris po których przyszedł elf wysłany przez władczynię Lorien. Mówił:
-Pani Galadriela dotrzymując słowa wysłała kilkanaście oddziałów do Rivendel. Ma nadzieje że pomoże to w przezwyciężeniu zła. Sama jednak wraz z wieloma elfami, znóżona życiem w Śródziemiu postanowiła odpłynąć do Krain Nieśmiertelnych by nigdy już stamtąd nie wrócić.
Kazała jednak cię ostrzec Mitrandirze, abyś nie zszedł z drogi którą wyznaczyli ci Valarowie, albowiem może to doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa zła nad dobrem-to powiedziawszy wyszedł.
Gandalfowi wyraźnie nie spodobało się ostanie zdanie , ponieważ według niego robił wszystko co mógł by pokonać Zło. Galadriela jednak była bardzo mądra I potrafiła przewidzieć co się może zdarzyć. Bowiem Gandalf rzeczywiście się zmienił w ciągu ostatnich miesięcy. Od jakiegoś czasu rzadko wychodził z Orthanku, zamiast doradzać I pouczać zaczął rozkazywać. Często wywyższał się I nie zwracał uwagi na słabszych od siebie. Cień zapadł nad Isengardem, jednak czarodziej wciąż tylko starał się przezwyciężyć Nieprzyjaciela. Na razie nie robił nic złego, jednak tego co się później stało, nie mógł nikt przewidzieć.
Następnie przyszły wieści od krasnoludów z Żelaznych Wzgórz oraz Ereboru. Tamtejszy władca Thorin III, syn Daina, z życzliwością odniósł się do planów przedstawionych przez Gimliego, a szczególnie o wieści że Zguba Durina została pokonana. Kazał wysłać większość ludności z Żelaznych Wzgórz aby zaludnili Morie i odnowili jej dawną potęgę. Jednak krasnoludowie z Ereboru niechętnie zamierzali opuszczać niedawno odzyskaną ojczyznę, dlatego też król postanowił że, armia królestwa krasnoludów będzie do dyspozycji Gandalfa gdy Sauron zaatakuje ich pozycje, jednak do tej pory zostanie w swojej ojczyźnie. Gandalf był w miarę zadowolony, bowiem wznowienie działalności krasnoludów w Morii pozwoliło na otwarcie nowego szlaku pod górą, co skracało w dużej mierze czas wędrówki. Spodziewał się jednak że armia Ereboru wesprze fortece na zachodzie Rohanu, a ludność wybuduje podziemne miasta będące ważnymi punktami strategicznymi. Król pod Górą był jednak nieugięty.
Następne wieści przyszły od elfów z Mrocznej Puszczy. Thranduil nie był zadowolony z sposobu wykorzystania jego podwładnych, w planach przedstawionych przez Legolasa. Obiecał jednak, że będzie odtąd uważniej czuwać nad południowymi, oraz wschodnimi granicami jego państwa. Przekazał też że, żaden elf nie zamierza wchodzić do Dol Guldur, ponieważ jest to twierdza przepełniona czystym złem.
I tak Gandalf wciągu jednego dnia dowiedział się o wszystkich wieściach z zachodniej części Śródziemia. Nie wiedział jednak ciągle nic o poczynaniach wroga w Gondorze, a przede wszystkim w Mordorze.
W Rivendel wrzało. Hobbici dotychczas szkoleni zostali wybrani do misji , mającej na celu odkrycie tajemnic Nieprzyjaciela. Przewodzić im mieli , tak jak wcześniej zapowiadano, Merry I Pippin.
I tak oto wyruszyła hobbicka kompania składająca się z 30 szpiegów uzbrojonych po zęby , jednak nie posiadająca zbędnego balastu. Byli to najlepiej wyszkoleni hobbici od czasów Bitwy Na Zielonych Polach , gdzie Brandobras Tuk poprowadził ich do zwycięstwa nad bandą orków. Wyruszyli z Imladris o świcie, tłumy elfów żegnały ich ze łzami w oczach. Wiedzieli bowiem jak może skończyć się ta misja jeśli coś pójdzie nie tak.
Głównym dowodzącym był Merry I on to poprowadził grupę do Morii. Zostali tam przyjęci jak bohaterowie , a wszystko dlatego ,że hobbici mają skłonności do ubarwiania swoich opowieści. Nie zabawili tam jednak długo , ponieważ czas ich gonił ,a każdy dzień zwłoki był olbrzymim ciosem. Następnie udali się do Lorien , lecz tam, nie zastając pani Galadrieli postanowili ruszyć dalej bez jakiegokolwiek postoju. W końcu , po wielu dniach szybkiego marszu doszli do Helmowego Jaru po drodze zahaczając o Fangorn. Wszyscy widzieli go po raz pierwszy w swoim życiu I zrobił na nich nie małe wrażenie. Tam dowiedzieli się ,że Gandalf oczekuje ich od kilku dni. Popędzili więc do stolicy Rohanu I tam też przywitano ich z godnością. Poszli do głównej sali gdzie znaleźli posiłek , a gdy skończyli do sali wkroczył Gandalf.
Witajcie drodzy przyjaciele- z marszu przywitał ich czarodziej,
Spotykamy się tutaj żeby omówić cel waszej wędrówki. Dam wam wskazówki, a o wschodzie słońca ruszycie.
Zatem-ciągnął Gandalf- podzielicie się na dwie grupy, jedną będzie przewodzić Merry , a drugą Pipin. Oddział Pipina pójdzie do Edoras skąd wyruszy w daleką podróż do Anfalas,Belfalas oraz do Lebenninu. Pocieszającą myślą jest to że teoretycznie powinno być tam bezpiecznie. Nie będzie to jednak łatwe zadanie ponieważ oprócz ogólnego przeglądu tamtych ziem będziecie musieli odnaleźć ichniejszych władców I opowiedzieć im o naszej sprawie. Poproście też żeby wysłali nam swoich przedstawicieli. Następnie ruszycie do Pelargiru I tam się zaczną schody bowiem te tereny należą do Nieprzyjaciela. Następnie kierujcie się na północ do Ithilien I gdy już przejdziecie przez całą tą krainę, pójdziecie na zachód wzdłuż gór do domu.
Musicie postępować bardzo dyplomatycznie oraz mieć oczy dookoła głowy.
Gandalfie nie zawiedziemy cię na pewno.-rzekł dumny Pipin
-Zrobimy co w naszej mocy by spełnić zadanie, a teraz jeśli pozwolisz pójdę do swoich towarzyszy I przekaże im plany.
Oczywiście, wyśpijcie się dobrze bo w najbliższej przyszłości możecie nie mieć okazji.
Po tych słowach hobbit wyszedł a Gandalf skierował się do milczącego dotąd Meriadoka.
-Merry mój drogi przyjacielu ciebie czeka o wiele straszniejsze oraz trudniejsze zadanie. Ruszysz bowiem wprost do kraju Saurona. Obierzesz drogę jaką obrali swego czasu Frodo I Sam. Zatem ruszysz do Gondoru , skąd wyruszysz na północ w stronę Czarnej Bramy. Jeżeli będzie tam możliwość wejścia do Mordoru to musisz z niej skorzystać. Jeśli nie ,będziesz musiał iść przez Ithilien I do przełęczy Cirith Ungol. Przez całą swoją podróż , ani przez chwilę nie możecie poczuć się zbyt bezpiecznie. Może to doprowadzić do katastrofy. Więc waszym zadaniem będzie wejście do Mordoru, przegląd tamtejszych terenów oraz w miarę możliwości, podsłuchanie plotek na temat Saurona I jego planów. Orkowie bardzo często rozmawiają o rzeczach , które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.
-Możesz być spokojny , damy sobie radę. Mam jednak pewne wątpliwości. Czy Sauron nie spodziewa się szpiegów wędrujących obok Minas Morgul. Myślę że po tym co zrobili Sam I Frodo , otoczył szczególną opieką tamte miejsca.-rzekł wyraźnie zaniepokojony Merry.
-Masz racje,na pewno obstawił tamte tereny jeszcze bardziej intensywniej niż inne. Jednak to nie zmienia faktu ,że jeśli Czarna Brama będzie zamknięta , to jest to jedyne wejście do Krainy Nieprzyjaciela. Wierzę jednak że będąc na miejscu znajdziesz odpowiednie wyjścia z kłopotliwych sytuacji. Teraz już idź I odpocznij bo jutro czeka cie przygoda jakiej nigdy nie zapomnisz.-powiedziawszy to wstał I uścisnął hobbita , a zaraz potem wyszedł.
Merry wyraźnie czuł strach na myśl , że będzie musiał wejść do Mordoru pełnego orków z zaledwie 15 druhami. Jednak na odwrót było już za późno,sam przez nikogo nie zmuszany podjął się tego zadania I tylko on mógł je wypełnić.
I tak oto wyruszyły obie kompanie, zaraz po wschodzie słońca. Pipin tak jak mu powiedział Gandalf wyruszył do Edoras , skąd ruszył przez góry do Anfalas. Była to jedna z prowincji Gondoru, leżąca na południe od łańcucha Gór Białych i wzgórz Pinnath Gelin. Podróżowali tam bardzo długo jednak nie napotykali żadnych przeszkód .Wszystko , ku zdumieniu hobbitów szło bardzo gładko. Wreszcie po wielu tygodniach wędrowania doszli do celu. Przeszli przez granice Anfalas. Oznaczona była na wielkim głazie który bez problemu każdy wędrujący miał zobaczyć. Ujrzeli przed sobą kraj przepiękny. Składał się z zielonych wybrzeż o charakterze nizinnym, łączącymi się z aluwialnymi dolinami gór. Dech wszystkim zaparło gdy to zobaczyli. Spodziewali się ponurego obrazu kraju który , pogrążył się w mroku, poprzez bliskość do Mordoru. Nigdzie jednak przez kilka następnych dni marszu nie spotkali żywej duszy. Obawiali się czy orkowie nie najechali na tutejsze ziemie i nie po wyżynali miejscowej ludności. Jednak dwunastego dnia od przekroczenia granicy,znajdowali się wtedy na stepie,zostali zaskoczeni przez oddział kilkudziesięciu ludzi którzy natychmiast ich otoczyli. Okazało się że śledzili szpiegów od kilku dni. Pipin jednak, zachowując spokój i trzeźwy umysł, kazał natychmiast zaprowadzić siebie oraz towarzyszy do władcy tej krainy nie opowiadając w jakim celu przybyli. Dowódca oddziału ludzi po chwili przystał na takie rozwiązanie, jednak wpierw kazał oddać broń swoim ludziom. Niechętnie hobbici zrobili to o co poprosił przywódca ludzi i ruszyli za nim wprost do stolicy tego kraju. Było to niewielkie miasto położone na wybrzeżu z niewielkim dostępem do morza. Władcą do którego został zaprowadzony Pipin był Golasgil. Hobbitowi wydawało się , że gdzieś już go widział i dopiero z rozmowy wynikło że się nie mylił. Widział go bowiem w Minas Tirith kiedy to przybył wraz z kolumną myśliwych, pasterzy, ludzi z wiosek i swoją gwardią przyboczną by bronić miasta przed nadciągającymi wojskami Mordoru. Następnie wszyscy oni wzięli udział w obronie oblężonego miasta oraz bitwie na polach Pelennoru. Okazało się , że po powrocie do domu król kazał wszystkim mieszkańcom schować się lub przenieść jak najbardziej na zachód kraju. On sam osiadł w nowej stolicy nad morzem i zorganizował ochotniczą straż , która miała bronić mieszkańców na wypadek najazdu orków. Po opowiedzeniu wszystkiego przez Pipina, Golasgil zaproponował wspólną ucztę oraz nocleg dla całej kompani.
Uczta była swego rodzaju naradą w której wzięli udział liczni dowódcy wojsk, którzy szczęśliwym trafem zostali kilka dni temu wezwani do miasta. Stawił się na niej również książę z Lebenninu, niski człowiek o krępej budowie. Postanowiono że nieliczne wojska Anfalas i Lebenninu połączone ruszą szturmem na Pelargir, piękny port który mieścił się po obu brzegach Anduiny, zmieniony przez Saurona w solidną fortecę. Z raportu zwiadowców wynikało że główne siły obrony tego miasta zostały wysłane na północ i jest teraz łatwe do przejęcia. Pipin dostrzegł szanse dla swojej misji w tych wiadomościach i z całych sił naciskał na niezdecydowanych aby zgodzili się na ten pomysł. Ustalono również że ludność cywilna powinna jak najszybciej uciec na zachód do Rohanu gdzie czeka ich schronienie.
Tak więc po dwóch dniach od narady całe wojsko z Anfalas wraz z kompanią Pipina wyruszyło na wschód. Po tygodniu dotarli oni do Lebenninu gdzie trwały przygotowania wojenne. Łącznie zebrano dwa tysiące mężów zdolnych do walki. Niektórzy byli młodzi, niektórzy w podeszłym wieku. Nie wyglądali jak prawdziwa armia, raczej jak wieśniacy którzy dorwali się do arsenału z bronią. I rzeczywiście tak było, z tym wyjątkiem że uzbrojenie też nie było ich mocną stroną. Hobbici zaczynali wątpić w pomyślność tej akcji więc Pipin rozmyślał nad wieloma wyjściami z tej sytuacji. Plan hobbitów był taki aby pomóc w ataku na miasto na zachodnim brzegu by później podążać na północ do Gondoru. Jednak by nie wyjść na tchórzy musieli się zgodzić zostać z kompanami do końca bitwy, nieważne jaki ten koniec miałby być.
Po paru godzinach odpoczynku cała armia ruszyła na port. Nie zajęło im to długo,po całym dniu wędrówki znaleźli się milę od celu. Postanowiono jednak, że szturm zacznie się przed świtem a do tej pory wszyscy mieli czas na wypoczynek. Przed świtem ruszyli. Powoli zbliżali się i oceniali wielkość miasta. Było rzeczywiście duże choć widzieli tylko zarysy murów gdyż było bardzo ciemno. Zakradli się pod samą bramę niezauważenie i dostrzegli że na całych murach nie pali się żadna pochodnia. Miasto było całkowicie pogrążone w mroku. Była to doskonała okazja by wyeliminować sporą część orków nie zostając zauważonym. W roli cichych zabójców mieli wystąpić hobbici dla których byłaby to pierwsza prawdziwa akcja w której mieliby wziąć udział. Byli jednak doskonale wyszkoleni toteż od razu się zgodzili. Zostali rozdzieleni w równych odstępach wokół muru. Każdemu żołnierz pomógł wspiąć się na mury gdzie zostali sam na sam z wrogiem. Zaczęło się polowanie. Pipin, któremu przypadła centralna część muru, tuż po wspięciu się zauważył orka śpiącego kilka metrów od niego. Nie zachował się pochopnie i nie rzucił się na niego ale na spokojnie ocenił sytuacje. W mroku niewiele było widać jednak w ciągu krótkiej chwili obserwacji dojrzał kolejnych wrogów. Obmyślił plan taki aby eliminować po kolei każdego z nich a jednak nie zostać zauważonym przez żadnego. Było to trudne zadanie ale zrobił to doskonale i wyeliminował 12 przeciwników. Po upewnieniu się że nikt go nie zauważy otworzył bramę i wpuścił resztę wojsk. Przegrupowali się i rozdzielili w równych odstępach. Posuwali się w stronę mostu bardzo powoli i ostrożnie, zaglądając przez okna do domów w poszukiwaniu nieprzyjaciół. Nie było jednak tam żywej duszy. Po godzinie zebrali się wszyscy pod mostem. Przybyli wszyscy hobbici, niektórzy zmęczeni, spocenie, ubrudzeni krwią, jednak żaden z nich nie odniósł obrażeń. Postanowili że o świcie ruszą na wschodnią część miasta. Było ono podzielone na dwie części przez odpływ rzeki na której było wiele mostów. Armia została podzielona na grupy, każdej zostało przydzielone zadanie więc każdy wiedział co robić. Po wschodzie ruszyli. Już na moście czekał na nich oddział orków i wiadomo było że zabijanie po cichu się skończyło. Po przekroczeniu przez ludzi mostu całe miasto było już na nogach gotowe do obrony. Obrońcy nie mieli jednak łatwego zadania. Pelagir został przez orków doskonale przygotowany do obrony i od wschodniej części i od zachodniej. Nie było to jednak miasto łatwe do obronienia gdy wróg był w środku. Tak więc po kilku godzinach było po wszystkim. Żadne ork nie został w mieście, prawie każdy nie żył, a nielicznym udało się zbiec. Radości było jednak niewiele. Straty po stronie zwycięzców były ogromne, ponad połowa z nich nie przeżyła a reszta była albo ranna albo bardzo zmęczona. Nie było jednak czasu na odpoczynek gdyż w każdej chwili można się było spodziewać odwetu więc wojsko musiało obstawić wschodnie mury. Władcy zaś z kilkoma dowódcami i hobbitami udali się do pałacu który niegdyś był zamieszkany przez władców tego miasta. Od razu zaczeli snuć strategie pozwalające obronić miasto. Początkowo uwzględniano w nich hobbitów, ale Pipin z ciężkim sercem musiał wyjawić im swój własny plan. Hobbit chciał jak najszybciej opuścić miasto i udać się zachodnim brzegiem na północ. Tak też się stało, po kilku godzinach wymaszerowali. Szli po wchodniej stronie gościńca prowadzącego do Minas Tirith. Musieli jednak zachować pewną odległość od drogi gdyż często widzieli maszerujących po niej orków. Pipin obawiał się czy nie zamierzają oni zaatakować Pelagiru od zachodniej strony, lecz nic na to nie wskazywało. Golasgil przed odejściem hobbitów poprosił by przekazali oni Gandalfowi , że będą bronić miasta do przybycia posiłków. Pipin był mniej optymistyczny i nie spodziewał się , że zdołają utrzymać miasta nawet do ich powrotu z misji.
...